Rak skóry
Kiedy drzwi gabinetu zamknęły się za Eliną w mojej głowie rozpoczął się przemarsz dokonanych spostrzeżeń. Znamiona na skórze Eliny jednoznacznie wskazywały na istniejące zagrożenie. Miały niejednorodną strukturę, zróżnicowane wybarwienie i były na tyle duże, że zastanawiało dlaczego tak długo nie budziły niepokoju. Co będzie dalej? Zaplanowana procedura postępowania organizowała dalszy przebieg leczenia. Były w niej jednak pewne niewiadome. Jak zaawansowany jest rozrost nowotworu? Jakie zabiegi lecznicze będą potrzebne? Jak zareaguje na nie organizm Eliny? Czy będzie mogła liczyć na wsparcie w swoim otoczeniu? A wszystko prawdopodobnie zaczęło się bardzo niewinnie. Od braku czujności w oglądaniu własnego ciała.
Skóra – największy organ naszego ciała
Kiedy patrzymy na siebie widzimy przede wszystkim swoją skórę. A dokładniej, oglądamy zaledwie jej najbardziej powierzchniową warstwę. Pokrywa nasze całe ciało i może ważyć nawet trzy kilogramy, mając powierzchnię do dwóch metrów kwadratowych a grubość od pół do czterech milimetrów, w zależności od miejsca występowania. Przykładowo, grubość skóry powierzchni dłoniowej u osób pracujących fizycznie może dochodzić nawet do dziesięciu milimetrów w miejscach najbardziej narażonych na działanie sił mechanicznych. Skóra jest również powierzchnią styku pomiędzy naszym wnętrzem a środowiskiem zewnętrznym. Różni nas jej kolor, sposób reagowania na bodźce zewnętrzne, ale jej podstawową funkcją jest zawsze ochrona. Przed czym? Przed działaniem czynników środowiskowych takich jak temperatura, substancje chemiczne, czynniki chorobotwórcze oraz promienie słoneczne.
Zaczyna się niewinnie
Przychodzimy na świat wyposazeni w najlepszą ochronę, którą daje nam nasza skóra. Jeżeli będziemy należycie o nią dbać, właściwie pielęgnować to z dużym prawdopodobieństwem będziemy się w niej czuć świetnie przez wiele lat naszego życia. Niestety żyjemy w środowisku pełnym niebezpieczeństw i ukrytych zasadzek. Dla naszej skóry są nimi niekorzystne czynniki środowiskowe. Na początku naszego ziemskiego życia w obronie naszej skóry pomagają nam najbliżsi. Pamiętają za nas o parasolu w słoneczny dzień, budce w wózku, kremie z wysokim filtrem UV na odsłonięte części ciała. W wieku dziecięcym jesteśmy bowiem najbardziej narażeni na promienie ultrafioletowe i ich zgubne działanie. W późniejszym okresie naszego życia zaczynamy chodzić, biegać i nie zawsze ktoś zdąży nas zabezpieczyć, posmarować nam twarz kremem i niestety zaliczamy pierwsze poparzenie słoneczne. A to dopiero początek. Nikt w okresie zimowym nie pomyśli o nałożeniu kremu. Nikt w deszczowy dzień nie będzie analizował jak wysokie jest stężenie promieniowania ultrafioletowego. Tak bardzo chroniona w początkowych latach życia nasza skóra zaczyna doświadczać coraz większej liczby nieoczekiwanych ataków z zewnątrz. Wyjazdy zagraniczne i narażenie na wysokie natężenie promieniowania słonecznego do którego nie jesteśmy przygotowani. Niewłaściwy filtr, za mała ilość kremu i … kolejne, kolejne poparzenie słoneczne. I tak całe życie. Potrafimy być okrutni dla naszej skóry. Wystawiamy na słońce nasze ciała. Smarujemy je oliwką dla dzieci, oliwą z cytryną lub jakimś innym przyśpieszaczem opalenizny. Lubimy chwalić się brązowym odcieniem naszej skóry. Dlatego chętnie korzystamy z solarium.
Aż w końcu może nadejść dzień w którym pojawi się mały, czarny punkt na skórze. Może nam się wydawać, że mieliśmy go od zawsze. Nieoczekiwanie zacznie nas swędzić. Możemy też zacząć odczuwać tak jak Elina nieprzyjemne pieczenie. Być może żona, mąż, mama lub babcia powiedzą – masz tu coś dziwnego. Czasem lekarz w poradni POZ zauważy coś na plecach przy osłuchiwaniu pól płucnych. Nieważne czy odkrycia dokonamy sami czy ktoś nam w nim pomoże. Odkryjemy problem. Problem nowotworowy. Im wcześniej tym lepiej bo może nim być czerniak.
Czerniak czyli nowotwor złośliwy który nie jest rakiem
Nie każdy nowotwór złośliwy jest rakiem ale każdy rak jest nowotworem złośliwym. Czerniak którego wdzięczna nazwa łacińska to melanoma malignum jest takim nowotworem. Powstaje on z neuroektodermalnych komórek melanocytarnych. Komórek występujących w warstwie podstawnej naskórka, czyli wierzchniej warstwy skóry. Melanocyty odpowiadają na promienie słoneczne docierające do naszej skóry produkcją barwnika, melaniny, nadającej naszej skórze charakterystyczne zabarwienie. Im ciemniejsze zabarwienie skóry tym lepsze zabezpieczenie przed działaniem promieni ultrafioletowych. Niestety nadmierne wystawianie skóry na działanie promieniowania ultrafioletowego, poparzenie słoneczne, mogą doprowadzić do transformacji tych komórek w komórki nowotworowe. Następstwa tego procesu mogą być niebezpieczne dla naszego zdrowia prowadząc do powstania czerniaka. Pierwszy jego opis pojawił się już w czasach starożytnych w pismach prekursora medycyny, Hipokratesa, który mieszkał i pracował na terenach narażonych na intensywne działanie promieniowania słonecznego. Opis czerniaka znajdziemy również w pismach innych autorów: greckiego lekarza i anatoma Rufusa z Efezu, w pracach Highmora, Boneta czy też Henrici i Nothagena. Wymienieni autorzy opisywali w swoich pracach ciemne znamiona dające przerzuty o charakterystycznym ciemnym zabarwieniu. Równocześnie z opisami zmian chorobowych podawano sposoby ich leczenia. Dla współczesnego czytelnika mogą być one zabawne. Ale niestety niezbyt skuteczne. Dopiero pod koniec XIX wieku w terapii czerniaka zaczęto stosować metody chirurgiczne: wycięcie za pomocą skalpela lub nożyczek oraz przyżeganie guza pierwotnego przy użyciu środków żrących. Dużo krwi i dużo bólu.
W 1845 roku po raz pierwszy przeprowadzono operacje całkowitego usunięcia guza pierwotnego. To już prawie 200 lat temu. Przełomowym momentem w sposobie postrzegania i leczenia czerniaka była operacja przeprowadzona przez Huberta Snowa w 1892 roku. Chirurg ten pochodził z niezwykle rozwiniętego w tamtych czasach ośrodka naukowego w Londynie. Wykonał on operację wycięcia czerniaka wraz z usunięciem węzłów chłonnych, wskazując w ten sposób na podstawowy obszar przerzutów dla tego nowotworu. Nowotworu złośliwego, czyli takiego który może dawać przerzuty.
W 1905 roku William Sampson Handley zaproponował niezwykle innowacyjny zabieg który polegał na usunięciu guza wraz z marginesem tkanek o grubości około pięciu centymetrów oraz wycięciem tkanki podskórnej i powięzi znajdującej się pod nim, a także okolicznych węzłów chłonnych. Takie postępowanie w mniej lub bardziej zmodyfikowanej wersji także i dziś stanowi metodę z wyboru w leczeniu czerniaka. Również w przypadku zmian skórnych Eliny. Wycięte znamię i materiał tkankowy z węzłów chłonnych poddawane są dalszym działaniom pozwalającym na ich ocenę podczas oglądania pod mikroskopem. Doświadczone oko fachowca wyłowi najważniejsze informacje co umożliwi wdrożenie dalszego postępowania. Oczywiście nie każde znamię barwnikowe skóry to czerniak.
Rak podstawnokomórkowy – najczęstszy nowotwór złośliwy na świecie
Nadmierne promieniowanie ultrafioletowe jest główną przyczyną innego nowotworu, raka podstawnokomórkowego. Jakkolwiek ten rodzaj raka jest częstszy u osób po 60 roku życia to jednak obserwowana jest obecnie tendencja jego występowania u młodszych osób. Komórki podstawne to keratynocyty, których transformacja prowadzi do powstania rakowych zmian guzkowatych znajdują się w warstwie podstawnej naskórka, tam gdzie spotkamy opisane wcześniej melanocyty. Komórki te stanowią warstwę rozrodczą naskórka. Rak podstawnokomórkowy pojawia się zwłaszcza w partiach nieowłosionej skóry głowy i karku. Szczególny niepokój powinny budzić zmiany skórne o charakterze owrzodzenia z perłowo połyskującą powierzchnią. Co może zaniepokoić? Każde, nawet małe owrzodzenie, które nie goi się ponad siedem dni. Każda czerwona plamka, która nie znika a nawet zaczyna się powiększać. Każdy, nieprzyjemny dla oka krwawiący guz, który od kilku lat szpeci i „zjada” twarz ukochanej babci.
Rak kolczystokomórkowy – bywa naprawdę groźny…
Ten to potrafi… Charakteryzuje się powolnym wzrostem. Kiedy jednak urośnie to staje się coraz bardziej agresywny. Ma zdolność tworzenia przerzutów, a późno zdiagnozowany może prowadzić do destrukcji otaczających tkanek i powstania poważnych defektów estetycznych. Główną przyczyna jego powstania jest narażenie na promieniowanie ultrafioletowe. Raz jeszcze należy powtórzyć, iż nie używanie kremów z filtrem UV czy zwykły brak kapelusza w upalny dzień może w przyszłości zakończyć się transformacją komórek naskórka i rakiem skóry o bardzo nieprzyjemnym wyglądzie i brzydkim zapachu. Zacznie się oczywiście niewinnie. Rak kolczystokomórkowy najczęściej umiejscawia się na pograniczu błony śluzowych i skóry. Będzie rósł powoli. Na tyle powoli, że mamy czas na interwencję chirurga onkologicznego, zanim sprowadzi prawdziwe nieszczęście. Bo raka kolczystokomórkowego najcześciej wystarczy tylko wyciąć radykalnie z marginesem ok 6 mm i to zakończy temat.
Każdego roku mamy coraz więcej nowych przypadków nowotworów złośliwych skóry. Więcej aniżeli łącznie raka piersi, prostaty, płuca i jelita grubego. Na świecie to około 100 tys. Zachorowań rocznie.
Pamiętaj badaj swoje znamiona przynajmniej raz w roku:
Jak często badać stan skóry? Zrób to przynajmniej raz w miesiącu. Stań przed lustrem w łazience i przy dobrym oświetleniu przyjrzyj się swojej skórze. Poproś bliską ci osobę, żeby obejrzała Twoje plecy. Usiądź i dokładnie obejrzyj powierzchnie podeszwowe stóp. Zajrzyj między palce stóp. Poproś bliską osobę lub fryzjera aby sprawdził czy nie masz niepokojącej zmiany na skórze głowy. Należy również dokładnie obejrzeć miejsca najbardziej intymne.
Jak ocenić niepokojące zmiany skórne? Najprostszą metodą jest skala ABCDE. A – jak asymetria, sprawdzasz kształt oglądanej zmiany. Jeśli nie jest okrągła, jest asymetryczna powinno to wzbudzić twoje zaniepokojenie. B – jak nierówne, poszarpane brzegi. Oby były ładnie zaokrąglone. C – jak nierównomierny kolor. Jeżeli zmiana jest różnokolorowa powinieneś udać się do specjalisty. D – jak duży rozmiar. Taki powyżej 5 mm powinien wzbudzić czujność. E – jak ewolucja zmiany. Jeżeli wczoraj była mała a dzisiaj jest duża i krwawi to przeczytaj poniższy akapit.
Mam niepokojącą zmianę skórną. Co mam zrobić? Jeżeli zauważysz niepokojące coś na powierzchni skóry, nie czekaj. Jeżeli swędzi, boli, krwawi, nie czekaj. Jeżeli jeszcze niedawno tego nie było, nie czekaj. Zrób ten ważny krok i poproś lekarza POZ o skierowanie do poradni dermatologicznej lub chirurgii onkologicznej. Od teraz twój problem będzie figurować w kodzie icd10 jako D22. A może warto również zorientować się czy w naszej okolicy nie ma przypadkiem akcji z oceną znamion skórnych?
Jak przebiega badanie? Nie ma się czego wstydzić. Lekarz musi obejrzeć całą powierzchnię skóry. W celu oceny znamion użyje dermatoskopu.
A jeśli lekarz zaproponuje zabieg chirurgiczny ? Zgodzić się!!! Wycięte znamię zostanie skierowane do dalszej oceny. Nie każda podejrzana zmiana musi okazać się nowotworem złośliwym w badaniu histopatologicznym. Spokojnie czekamy na wynik.
Jak wygląda zabieg chirurgiczny? Usunięcie zmiany podejrzanej w badaniu dermatoskopowym jest zabiegiem wykonywanym w znieczuleniu miejscowym. Jak u dentysty. Bedzie ukłucie i uczucie rozpierania. Potem wycięcie znamienia z niewielkim marginesem wzdłuż długiej osi ciała, zgodnie ze spływem chłonki.